Gadjo Delhi 4 » Pugaolao http://gadjo4.karczmarczyk.pl Just another traveller's blog Thu, 09 Aug 2012 12:00:54 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.4.1 Laohuzui http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/13/laohuzui/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=laohuzui http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/13/laohuzui/#comments Fri, 13 Jul 2012 01:00:29 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=3141 Continue reading ]]> Z Duoyishu do Laohuzui idę na piechotkę, bo to rzut beretem, 4h licząc przerwę na lunch w fajnej knajpce na zakręcie na 11ym kilometrze. Wieś się dzieli na wieś właściwą oraz drogę gdzie są hotele i platforma widokowa płatna 100y. Próbuję znaleźć jakiś nocleg we wsi właściwej, ale mam wrażenie, że hotele to te budynki, które są zamknięte na kłódki (poza sezonem jest), zostają więc te na drodze, ląduję w Laohuzui Titian Hotel (tel.: 13618855475, gdybym był kiedyś zmuszony coś rezerwować) tuż przy parkingu.

Wieczorkiem po krótkim spacerku pół kilometra wteiwewte w poszukiwaniu sensownych widoczków wpadam do jakiejś chyba knajpki, gdzie pani coś smaży a pan ogląda film. Pytam się czy mogę coś przekąsić i pokazuję na prawie gotowe danie na patelni. Ok, siadam, a pani dodaje jeszcze 3 kolejne miski z innymi dodatkami i oboje siadają razem ze mną i jedzą. Coś mi świta w głowie, że chyba to nie jest to co normalnie serwują tylko po prostu sobie zrobili kolację dla siebie. A kiedy odmawiają przyjęcia zapłaty już wiem, że faktycznie tak jest. A inne panie spotkane po drodze wyciągały łapy po kasę za to, że im pyknąłem fotkę. Co człowiek to obyczaj.

Następnego dnia z ranka robię spacerek w stronę wsi Panzhihua (攀枝花) a potem paręnaście km dalej w stronę Luchen, aż do zdarcia nóg. Niczego odkrywczego nie znajduję (ryż wygląda wszędzie tak samo), ale jest jakiś tam potencjał na zimowe strzały trochę inne niż ze standardowych miejsc. A na lato chyba najlepsze miejsce w okolicy jest jakieś 2-3km przed Laohuzui oraz być może z dróżki, która odchodzi od głównej drogi jakieś 6km przed wsią (jadąc od strony Xinjie).

A jeszcze następnego dnia po wspólnym rodzinnym śniadanku z właścicielami sklepo-hotelu (oczywiście zakrapianym domową wódeczką z kukurydzy) robię sobie całodzienny maraton filmowy.

Znowu na zdjęciach dużo ryżu w różnych konfiguracjach.

W drodze do Laohuzui W drodze do Laohuzui Knajpka w drodze do Laohuzui Knajpka w drodze do Laohuzui Laohuzui z daleka Motylek Panzhihua Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Gdzieś za Panzhihua Gdzieś za Panzhihua Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui Okolice Laohuzui ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/13/laohuzui/feed/ 0
Duoyishu http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/11/duoyishu/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=duoyishu http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/11/duoyishu/#comments Wed, 11 Jul 2012 04:36:44 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=3084 Continue reading ]]> Z Jianshui jadę do miasta Nansha, stamtąd od razu łapię busa do Xinjie i następnie do Douyishu, skąd zaczynam iść dalej drogą w kierunku Pugaolao, a przynajmniej tak mi się wydaje. Łapie mnie jakiś busik, który podwozi parę kilometrów, nie mogąc się dogadać za bardzo gdzie chcę jechać wyjmuję laptoka i pokazuję mu nazwę Pugaolao. Okazuje się, że trochę przedobrzyłem, wracamy z powrotem do Duoyishu do miejsca, z którego mnie zabrał i pokazuje, że muszę iść dalej pieszo dróżką w dół. Kasiory za podrzucenie tam i z powrotem nie chce.

Wbrew przewodnikowym informacjom nie musimy kupować żadnych biletów wstępu, nie wiem czy one obowiązują tylko w zimowym sezonie czy przez cały rok ale tylko na specjalne tarasy widokowe (które mają sens tylko dla tych co nie mają czasu szlajać się po polach tylko chcą na szybko pyknąć fotę z drogi).

Ląduję w Sunny Guest House, we wsi z labiryntem uliczek trzeba się kierować strzałkami pokazującymi Sunshine Inn, nie wiem czy to inny hotel czy komuś się nazwy pomyliły. Po chwili relaksu uderzam razem z jednym ziomkiem z Izraela na tarasy, gdzie poza ryżem wszędzie dookoła trafiamy na ładną tęczę a potem do bliżej nieokreślonej wioski, w której bratamy się z 80-letnimi tubylcami. Wracamy do głównej drogi i stamtąd do domu, wpadając na chwilę na platformę widokową (taką darmową).

Następnego dnia budzę się przed 5tą rano z zamiarem sfocenia wschodu, ale przez mgłę nic nie widać. Późnym rankiem ruszamy stopem w 3 osoby w okolice Qingkou a stamtąd leci traska przez pola, najpierw do sympatycznej kamienisto-ceglanej wiochy Malizhai, potem mamy w planie dotrzeć do Shengcun, ale się gubimy i lądujemy w Xinjie przekraczając jeszcze kolejne 2 wiochy.

Pogoda jest przewidywalna prawie co do minuty – wcześnie rano gęsta mgła i chmury, w okolicach 7-8 leje deszcz, koło 10ej się rozpogadza, o 17ej znowu zaczyna padać deszcz, po deszczu robi się mgliście aby w końcu po 20ej znowo się trochę przejaśniło. Tak było jak na razie przez 3 kolejne dni.

Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Tęcza w okolicach Duoyishu Tęcza w okolicach Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu Nocny widok z Sunny Guest House w Duoyishu Duoyishu we mgle Qingkou Grób z potrzebnymi po śmierci rzeczami, okolice Qingkou Smętarz w Malizhai Malizhai A kysz przedziwna istoto! Kamienno-ceglana wieś Malizhai Malizhai Malizhai Malizhai Malizhai Malizhai Malizhai, no photo! Gdzieś na polu Czy na pewno dobrze idziemy? Pani na polu Zamglone Duoyishu Okolice Duoyishu Okolice Duoyishu ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/07/11/duoyishu/feed/ 2