Gadjo Delhi 4 » Vrindavan http://gadjo4.karczmarczyk.pl Just another traveller's blog Thu, 09 Aug 2012 12:00:54 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.4.1 Holi – zdjęcia http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/17/holi-zdjecia/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=holi-zdjecia http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/17/holi-zdjecia/#comments Sat, 17 Mar 2012 17:28:19 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1681 Mały zestawik z Holi we Vrindavanie

]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/17/holi-zdjecia/feed/ 0
Vrindavan – Holi Hai! http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/10/vrindavan-holi-hai/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=vrindavan-holi-hai http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/10/vrindavan-holi-hai/#comments Sat, 10 Mar 2012 04:15:12 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1585 Continue reading ]]> Hare Krishna!

Do Agry przyjeżdżam wieczorem, nie chce mi się szukać noclegu, koczuję na dworcu. O 3ej wsiadam w pociąg do Mathury, z zamiarem dokoczowania tam, ale w na PKP w Mathurze czeka autobus do Vrindavanu, szybko się zapełnia i koło 5ej rano już jestem w Vrindavanie. Trochę spacerku po ciemnych ulicach, herbatka tu i tam i jakoś czas zlatuje. Im bardziej się przejaśnia tym częściej można spotkać grupki maszerujące do światyń i śpiewające “Hare Hare”.

Po zajrzeniu do jednego czy dwóch hoteli, żeby się spytać o pokój (ale nic wolnego nie ma), spotykam parkę ukraińsko-białoruską Lenę i Jurija. Niby krisznowcy, ale wyglądają i zachowują się normalnie, nawet jak ruscy nie wyglądają. Idziemy razem do ISKCONa (International Society for Krishna Consciousness), bo tam jak powiedział mi jeden z panów przy herbatce jest szansa znaleźć nocleg. Lena idzie obadać temat, z noclegu nici, nie bardzo zajarzyłem dlaczego, ale jakaś pani (Ukrainka oczywiście, na tyle ich tutaj dużo, że nawet niektóry szyldy na sklepach są po rusku) pomoże nam coś znaleźć.  Lądujemy w jakimś nieoznakowanym guest housie z dużą liczbą dużych pokoi (Kuldeep Sharma, Vrinda Diary Products, 70, Chaitnya Vihar 1st, Opp. Radhe Dam, Vrindavan, 400INR za duży pokój z kiblem i ciepłą wodą to całkiem dobra cena, do tego w sklepiku na dole mają dobre jogurciki), wbijamy się do jednego pokoju w 3 osoby więc wychodzi bardzo sensownie.

Ostatniej nocy w ogóle nie spałem, ale niedługo zacznie się akcja na ulicy, szkoda teraz tracić czas. Aparatu niczym nie zabezpieczam myśląc, że może nie będzie źle, ale to nie nasz lany poniedziałek, gdzie z kilometra widać, że zaraz 2 osoby podbiegną oblać wodą. Tutaj na ulicy są tłumy, prawie każdy uzbrojony w kolory woreczek (lub wór), aparat szybko pokrywa się białym kurzem, ja jeszcze szybciej. Wracam do domu ubrać aparat w siatkę. Jest lepiej, ale i tak i proszek wbija się wszędzie. A pierwszy dzień to tak na prawdę jeszcze nie Holi, główna impreza jest drugiego dnia. Wtedy już jest nie tylko proszek czy pianka w sprayu, dochodzą jeszcze wiadra z kolorową wodą. Z ziemi, z powietrza, z przodu, z tyłu… Na ulicy nie masz szans przejść suchym, ale można schować się w świątyni, w jakimś sklepie, czy po prostu siąść na herbatkę.

Koło jednej z herbatek jest koleś podbiegający do ludzi z wiadrem i niby wylewający wodę z wiadra na głowę przyprawiając bidaków o zawał serca, ale wiadro okazuje się być puste. Wszyscy w śmiech, uściski, radhe radhe, i wtedy leci woda z mniejszego wiaderka. Taki żarcik. Wczesnym popołudniem zabawa się kończy, potem można co najwyżej dostać mokrą szmatą.

W międzyczasie pod ISKCONem dajemy z Leną wywiad do Sahra TV. Dziennikarz prosi tybulców o chwilowe nieznęcanie się nad nami, ale mówi też, że po skończeniu wywiadu mogą się na nas rzucić. Co też kilkunastu kolesi z woreczkami uczyniło.

Świątyń jest tu od groma, fotki głównie mam z ISKCONa (gdzie się wbijam zawsze tajnym tylnym wejście, bo przednie jest oblężone przez tłum wizytujących i rzucających proszkiem) i okolic, parę z Banke Bihari, ale niedużo, bo był zakaz. Po drodze do autostrady, z której jeżdżą co chwila autobusy do Delhi jest megawyczesany posąg jakiejś bogini i Hanumana, miejsce się nazywa Maa Vaishno Devi Ashram i jest już właściwie nie we Vrindavanie ale we wsi Chhatikara, jakieś 3km od ISKCONa (z 2 plecakami na plecach to 5km). Niestety tu był zakaz focenia, poza tym słońce nie z tej strony co trzeba, ale zawsze można sobie wygooglać.

Zdjęcia z Holi będą jak ogarnę.

Przed wschodem słońca Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Panie Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Pan z panią Pani Pani Drzwi Pani chyba z Rajasthanu Pani chyba też z Rajasthanu Sadhu Banke Bihari Mandir Banke Bihari Mandir Banke Bihari Mandir Krishna Balaram (ISKCON) Mandir Powrót Powrót Prem Mandir Dziewczę za drzwiami ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/10/vrindavan-holi-hai/feed/ 0