Gadjo Delhi 4 » Wat Ratchanaddaram Worawihan http://gadjo4.karczmarczyk.pl Just another traveller's blog Thu, 09 Aug 2012 12:00:54 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.4.1 Bangkok http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/04/09/bangkok/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=bangkok http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/04/09/bangkok/#comments Mon, 09 Apr 2012 15:54:42 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1818 Continue reading ]]> Nie wiem jak cała Tajlandia, zwłaszcza ta bardziej offroadowa gdzie się planuję wybrać, ale Bangkok jest prymitywnie łatwy.W informacji turystycznej można sobie wziąć mapę miasta z rozpisanymi autobusami. Rikszarze się pytają czy chcę riksze tylko raz. Nikt nie napastuje oferując coś czego nie potrzebuję (ok, raz się trafił hindus oferujący usługę wróżenia z ręki, ale i tak szybko odpuścił). W świątyniach nie ma bzdurnych zakazów fotografowania czy wstępu dla niewiernych. Ceny są przeważnie fixed i wcale nie takie straszne, np. koszulki w cenach podobnych jak w Kalkucie. Niby jest normalnie, ale po Indiach jest to pewnego rodzaju szok. Zobaczymy jak będzie dalej, ale nie spodziewam się innych problemów niż z dogadaniem się – póki co nie znam ani słowa po tutejszemu a bywa, że angielski szwankuje.

Pierwszy dzień, a właściwie wieczór, to krótki spacer po okolicach, głównie wspomniana ulica Khao San. Krótka, ale ludzi sporo, więc idzie się powoli. A teraz już jest taki trochę off season, w sezonie może być masakra. Drugiego dnia zapuszczam się ciut dalej, ale bez przesady, z myślą, że więcej zobaczę za parę miesięcy przed wylotem z Tajlandii. Jeszcze na 100% nie wiem gdzie będę leciał, ale możliwe opcje to Birma (tak na 1%), Indie i Polska. Tak czy siak jeszcze tu wrócę. Korzystam z darmowego wifi w jednym z guest house’ów poleconych przez Włocha z Varanasi, 140b (14pln) za pokój to całkiem znośna cena jak na duże miasto. W pokoju jest łóżko i wiatrak. Wystarczy.

Nie ma okien, więc kiedy 3ego dnia się budzę nie wiem czy jest 12 w nocy czy w południe. Okazuje się być 9 rano, trochę za późno, żeby jechać gdzieś dalej, ale można się na 1 noc wybrać do Ayuthai, 1,5h stąd (+ niewiadomo ile żeby dotrzeć do dworca). Idę na autobus, ale ulice puste, nic nie jedzie, chyba ma to związek z jakimiś defiladami, które widziałem rano w tv. A i owszem, niedawno zmarła princessa, córka króla nr 6 (teraz rządzi król nr 9) i większe ulice są pozamykane. Rikszarz mówi, że żeby dojechać do Ayuthai najlepiej pojechać do TIT (jeszcze nie wiem co to jest), tylko 10b, więc wsiadam, zobaczy się co dalej. Jedziemy objazdami, dojeżdżamy do jakiegoś biura turystycznego, ale droga na tyle długa, że te 10b wydaje mi się podejrzanie mało – pewnie rikszarz weźmie kasę od biura za przyprowadzenie klienta. Ale nic z tych rzeczy. W biurze sympatyczny pan spodziewa się, że chcę wykupić jakiś tour od nich, ale po krótkiej dyskusji widzi, że to nie tego typu klient i śmieje się, że po co tu właściwie przyjechałem. No po nic, rikszarz mnie przywiózł. Ok, walić Ayuthaję, wracam sobie spacerkiem w okolice Khao San, daleko nie ma, bez problemów wracam obładowany dwoma plecakami i melduję się tym razem w L.T. Guest House za 100b. Trochę śmierdzi, ale daje radę. Dostaję klucze, na których obok tajskich literek są dwie cyferki – 8 i 4. Idę na pięterko i próbuję otworzyć pokój nr 8, nie daje się, no to próbuję nr 4, też fail, z powrotem do 8. Tym razem drzwi się otwierają, ale nie przez mnie tylko przez jakiegoś skośnego, który się zdenerwowany się pyta, czego się włamuję do jego pokoju. Sory, sory, 4 na kluczu oznaczała piętro, wszystko jasne. Idę więc na 4 piętro, tam jest również pokój nr 8, klucz już pasuje, w pokoju łóżko, wiatrak i okno. Zostawiam graty i idę się przejść.

Gdzie się nie ruszę jest masa świątyń. I to nie jakichś popierdułek tylko takich, że co jedna to robi wrażenie.Nie było chyba takiej, którą bym olał, co najwyżej fotograficznie bo nie zawsze się dało coś sensownego zrobić. Na pewno w innych miejscach są takie, przy których te co widziałem to mały pikuś, ale jak na zwykły spacerek z braku innych zajęć nie mam na co narzekać. Zdejmowanie butów jest na tyle oczywiste, że czasami nie ma odpowiednich tabliczek, natomiast w Golden Mountain jest tabliczka, żeby NIE zdejmować. Taka ciekawostka przyrodnicza. Idąc dalej w lewo prawo lewo prawo dochodzę do bardziej nowoczesnej części miasta. Takiej z masą centrów handlowych i masą białasów w nich, oraz ze Sky Train, czyli miejskim pociągiem 4 piętra nad ziemią (w którym kolejna ciekawa tabliczka – zakaz wnoszenia balonów). Nawet tutaj zdarzają się kapliczki, czasami tuż przed wejściem do galerii (i z jakimś tanecznym performansem), przy jednej gromadzi  się tłum ludzi chcących uczcić pamięć zmarłej princessy. Łażę trochę po sklepach z myślą nabycia jednego szkiełka do Nikona, ale w końcu odpuszczam. I tym samym zaoszczędzam parę tysi, ale może mi jeszcze coś odbije.

Robi się ciemno pora wracać, wsiadam do autobusu, mówię, że chcę na Khao San, pani kontrolerka się śmieje, coś mówi po tajsku i nie daje mi biletu. Nie wiem o co chodzi, jakaś parka coś o mnie dyskutuje. W końcu autobus się zatrzymuje, wszyscy wysiadają, okazuje się, że dalej nie jedzie. Jakiś pan, stara się być pomocny, mówi, że następny autobus mnie dowiezie, następny również wysadza wszystkich ludzi i pusty jedzie dalej, ale kolejnym, z innym numerem, już dojeżdżam tam gdzie chcę. Czasami pomocnego pana nie rozumiem, nie wiem czy mówi po angielsku z dziwnym akcentem czy po tajsku. A jeśli po angielsku to tajski akcent jest dosyć prosty do opisania – po pierwsze trzeba mówić wszystko nosowo, a po drugie akcentować/wydłużać ostatnią sylabę. Czyli np. tak jak pani w centrum handlowym mi powiedziała gdzie jest jeden sklep fotograficzny (mówić nosowo): goł raaaaaaajt, zen goł daaaaałn, zen leeeeeeeft.

Wrzucam kilka fotek póki jest free wifi (ok, w cenie piwa), konkretniejsze podpisy czy więcej fotek może później, choć nie wiem jak później będzie, bo jak pisałem planuję lekki offroad.

Bangkok, Wat Rachathiwat Ratchaworawihan Bangkok, Wat Rachathiwat Ratchaworawihan Bangkok, Wat Rachathiwat Ratchaworawihan Przydrożna kapliczka Bangkok Bangkok Bangkok, Loha Prasat Bangkok, Wat Ratchanaddaram Worawihan Bangkok, okolice Wat Ratchanaddaram Worawihan Wat Saket (okolice Golden Mount) Bangkok Bangkok, Siam Square 500/4 i 600/4, pierwszy raz widzę na żywo ;) Bangkok, centrum handlowe Central World Plaza Bangkok, okolice Siam Square Bangkok, okolice Siam Square ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/04/09/bangkok/feed/ 0