Gadjo Delhi 4 » Shangri La http://gadjo4.karczmarczyk.pl Just another traveller's blog Thu, 09 Aug 2012 12:00:54 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.4.1 Yubeng – Mingyong i powrót na południe http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/06/04/yubeng-mingyong-i-powrot-na-poludnie/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=yubeng-mingyong-i-powrot-na-poludnie http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/06/04/yubeng-mingyong-i-powrot-na-poludnie/#comments Mon, 04 Jun 2012 05:30:34 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=2627 Continue reading ]]> Wbrew oczekiwaniom trasa powrotna do Xidangu zajmuje mi prawie tyle samo co z Xidangu do Yubengu, ale to głównie przez prawie godzinną przerwę na ploty z Australijczykami po stromym i długim podejściu do Na Zong La. Właściwie to nie dochodzę to właściwej wsi tylko do punktu trekingowo-startowego, który jest od niej oddalony jakieś 5-7km. Ale jakoś w końcu do tego Xidangu walę z buta, Australijczyki po drodze łapią vana do Feilai Si. Ponieważ mam ochotę zerknąć na alternatywną trasę do Yubengu przez Ninong (która się zaczyna w Xidangu), a przynajmniej jej kawałek, to próbuję wypatrzeć jakąś noclegownie, ale nic nie widzę a zagadywać tybulców mi się nie chce. Po ponad 2h od punktu trekingowo-startowego dochodzę do końca wioski. Wracać bez sensu, kontynuuję marsz kanionem wzdłuż Mekongu ahoj przygodo. Jakieś 2km przed mostem, gdzie odbija droga do Feilai Si, łapię normalnego busa (akurat jak miałem fajny widok, nie zdążyłem zrobić foty), wysiadam przy moście a przy próbie zapłacenia pan kierowca daje znak ręką, żebym sobie już poszedł. No to idę.

Od mostu do Mingyong jest ponoć jakieś 6km, już jestem trochę zmachany, suszy a nie mam nic do picia, ale powinienem dać radę, ahoj przygodo. Jeszcze kawałeczek wzdłuż Mekongu, potem odbijam w lewo i idę wzdłuż innej rzeki. Docieram do kolejnego mostku, kawałek za nim jeszcze mniejszy gdzie główna droga (o dziwo w pewnym momencie robi się asfaltówa) robi dwa bardzo długie zawijasy, ale w prawo odbija ścieżka wzdłuż rzeki i wygląda jak skrót. Idę ścieżką, kawałeczek dalej jest jakieś strome odbicie, są ślady jakby ktoś tędy chodził, więc włażę, ahoj przygodo. Naprawdę strome, bez użycia łap nie da rady (a 2 plecaki nie ułatwiają sprawy), a do tego jest dosyć żwirowato-kamieniście, więc łatwo się ześlizgnąć. Dochodzę prawie do szczytu, ale tam już jest bardzo słabo, nie ma za co się złapać i jest jeszcze stromiej i jeszcze bardziej żwirowato. Ale tak blisko końca… Udaje mi się zarzucić jeden plecak na ścieżkę, która idzie górą (jest dużo łagodniejsza i zaczyna się jakieś 20m za moim stromym podejściem…), ale z jednym plecakiem dalej jest słabo. Znajduję inne dojście do ścieżki, niby już jestem w domu, ale plecak wrzuciłem za miejscem, które jest bardzo wąskie, żwirowate i do tego pochyłe. No i po jednej stronie ostro w dół, a po drugiej pionowa ściana, na której nie ma się czego złapać, za dużo ryzyko, że zjadę, nawet gdybym przerzucił drugi plecak (gdyby było tam jeszcze miejsce) i przeszedł bez bagażu. Po dłuższym namyśle wracam ścieżką na dół a potem do autostrady. Zaczynam iść zawijasami i prawie od razu napotykam tubylca, z którym zaczynam gadać rękami i rysując kamieniem po ulicy. Okazuje się, że niepotrzebnie odbijałem od rzeki, powinienem był iść cały czas prosto i bym dosyć szybko doszedł do Mingyong. Więc wracam i w tym momencie nadjeżdża van, którego łapię na stopa (znowu pierwszy strzał trafiony), pan podwozi mnie do jakiegoś hotelu, w którym nikogo nie ma, ale po obejściu wiochy dookoła znajduję coś na samym końcu ze sklepikiem na dole, z miłym towarzystwem w sklepiku i za jedyne 20y (standard bardziej indyjski niż chiński). Uzupełniam braki płynów, smaruję się bengayem (10h naparzania z 2 plecakami i ponad 30km daje o sobie znać), jestem uratowany, idę spać. Nie wiem czy jutro cokolwiek zrobię.

Jutro

Nic nie robię. Za to pani w sklepiku częstuje mnie mangiem. I sprzedaje picie po cenie niższej niż wczoraj. Poza tym pada, ale z góry złażą turyści, więc korzystam z okazji i oglądam zdjęcia. Raczej nic szczególnego, następnego dnia chyba wracam do Shangri La.

Następny dzień

Wracam do Shangri La. Najpierw do Deqin, ale nie autobusem, bo ten co niby ma być o 8ej rano jakoś się nie pojawia. Za to dwa vany szykują się do odjazdu, zagaduję, mogę jechać. Wracają managery średniego szczebla jakiejś firmy transportowej z autobusami długodystansowymi. Byli na firmowym spotkaniu połączonym z wycieczką krajoznawczą.

W Deqin kierowca nie zwalnia, więc nalegam, że tu chcę wysiąść (czyt.: – To może ja tu wysiądę – Nie, jedź z nami do Shangri La – No dobra). No właśnie, mimo, że początkowo negocjowałem krótką trasę to pierwszy autostopowy strzał zabiera mnie od razu do Shangri La. Gdybym pojechał autobusem do Deqin to stamtąd do Shangri La jest coś dopiero o 12ej, przyjechałbym koło 20ej a tak jestem przed 16tą. Wypasu nie koniec, bo jeszcze się załapuję na trasie na wspólny smaczny lanczyk, nie wspominając o drobiazgach typu butelka wody, ciacho, paczka 枣 (głożyny pospolitej po naszemu) itp. Parę razy się zatrzymujemy na zdjęcia, ale pogoda jest co najmniej słaba, czasem popadywuje, czasem nie, ale przez chmury nic nie widać (kompletnie nic, poza kawałkiem drogi 20m przed nami).

W Shangri La zimno, lokuję się w polecanym przez LP Dragon Cloud, ale ja nie polecam. Za te same 35y lepiej było w YHA, ładniej, klimatyczniej, a poza tym net (albo przede wszystkim) bardzo szwankuje. To nic, i tak w piątek jadę do Lijiangu.

Piątek

Jadę do Lijiangu.

Xidang Xidang Idę sobie wzdłuż Mekongu... ...i idę, słońce praży... ...po krótkim autostopie dochodzę do mostu, stamtąd idę dalej... ...i idę... ...potem wzdłuż jakiejś innej rzeki... ...ciągle idę... ...i dochodzę do końca Mingyongu do hoteliku Kino domowe Rano pogoda trochę słaba... ...ale za to pani nienajgorsza Jeszcze coś widać... ...ale za chwilę wszystko zniknie w chmurach... ...więc ładujemy się do vanów i jedziemy dalej ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/06/04/yubeng-mingyong-i-powrot-na-poludnie/feed/ 2
Trasa Shangri La – Deqin http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/31/trasa-shangri-la-deqin/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=trasa-shangri-la-deqin http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/31/trasa-shangri-la-deqin/#comments Thu, 31 May 2012 09:10:03 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=2496 Continue reading ]]> Zasługuje na osobny rozdział zdjęciowy bo jest bardzo spoko. Zdjęcia w większości zza szyby pędzącego autobusu, więc wyszło co wyszło.

Miało być 6h, wyszło trochę dłużej, bo praktycznie na całej długości budują nową drogę/mosty/tunele, więc z tym pędzącym autobusem może przesadzam, ale za to się telepał co jest jeszcze gorsze.

A po drodze (i potem w docelowym miejscu) mijamy masę chińskich rowerzystów i kilkoro motocyklistów, którzy udają się do Lhasy. Są też autobuso-autostopowicze.

Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin, okolice miasta Benzilan Benzilan na trasie Shangri La - Deqin Szkoła w Benzilanie na trasie Shangri La - Deqin Benzilan na trasie Shangri La - Deqin Szkoła w Benzilanie na trasie Shangri La - Deqin Benzilan na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin - budujemy nowe mosty Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin - półgodzinny postój na usunięcie wielkiego betonowego bloku z drogi Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin, pierwsze śniegi Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin Na trasie Shangri La - Deqin ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/31/trasa-shangri-la-deqin/feed/ 1
Shangri La http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/27/shangri-la/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=shangri-la http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/27/shangri-la/#comments Sat, 26 May 2012 21:59:22 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=2289 Continue reading ]]> Busik trochę mniej przyjemny niż ten z Jinghongu, ciaśniej i śmierdzi skarpetkami. Z krótkim noclegiem gdzieś nie wiadomo gdzie po 11h jazdy docieram do Shangri La. 3500m npm, ale jakoś tego nie czuję, poza tym, że o 6ej rano jest zimno a ja w krótkim rękawku, krótkich spodenkach i sandałkach. Ale po założeniu wszystkich pozostałych ubrań łącznie z czapką (tybetańską z Sikkimu) jest ok. Główne miasto takie sobie, ale po dotarciu do starówki akurat jest fantastyczne wschodzące słoneczko więc z plecarami jeszcze przed zameldowaniem się w hotelu robię zdjęciową rundkę dookoła. Oczywiście Krupówki, sklep na sklepie, hordy turystów, ale przynajmniej wygląda to jak stare miasto a nie jak zachwalane niewiadomoco np. w Chiang Mai, gdzie stare to jedynie były świątynie i szczątki murów dookoła.

Standard hoteliku jak zwykle mega wypas (choć bez kibla w pokoju) i znowu tylko 6$.

Tu już się robi lekki Tybet, dużo Tybetanów, napisy po tybecku, w knajpach żarcie z jaka, w odzieżowych odzież z jaka, w tle tybetańska muza, krajobraziki i wioski też momentami w klimacie.

W pobliżu jest buddyjskie coś, z buddyjskim kręciołkiem, tylko takim dużym. Bardzo dużym. Z daleka widzę, że się kręci, obstawiam, że tak samo z siebie, ale dopiero po dotarciu na miejsce widzę jak ludzie z trudem ciągną kręciołę za sznurki, ciężko idzie (wiem, bo się dołączam do imprezy), po 2-3 obrotach chwila odpoczynku i zostaje tylko łażenie dookoła. A potem jeszcze raz.

Drugiego dnia rowerek do jeziora Napa, z którego większość wody wyparowała.

A wieczorem dyskoteka. Na placu przed świątynią oraz na placu na starówce z głośników lecą dźwięki, ludzie ustawiają się w kółeczku i tańczą. Genialne. Również dołączam.

Znowu mnóstwo fot. Po tygodniu w Chinach mam więcej ujęć niż po ponad miesiącu w Tajlandii, Birmie i Laosie razem wziętych…

Shangri La, świątynia na starówce Shangri La, starówka Shangri La, manekin Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, stupka na starówce Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, starówka Shangri La, państwo kręcą dużą kręciołą Shangri La, pani kręci Shangri La, państwo kręcą Shangri La Shangri La Shangri La Shangri La, pan ciągnie Shangri La, pani kręci Shangri La Shangri La Shangri La, dziewczynka pozuje Shangri La, hotel Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La, okolice Napa Hai Shangri La Shangri La Shangri La, parka pozuje w strojach z wypożyczalni Shangri La, parka pozuje w strojach z wypożyczalni Shangri La, Tybetanki siedzą i się śmieją Shangri La Shangri La, pani patrzy Shangri La Shangri La, Tybetanki tańczą Shangri La, Tybetanki tańczą Shangri La, pani w dużym kapeluszu Shangri La, starówka wieczorem Shangri La, dyskoteka ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/05/27/shangri-la/feed/ 0