Gadjo Delhi 4 » Chittagong Hill Tracts http://gadjo4.karczmarczyk.pl Just another traveller's blog Thu, 09 Aug 2012 12:00:54 +0000 en-US hourly 1 http://wordpress.org/?v=3.4.1 Bandarban densszoł – Dhaka http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/04/bandarban-densszol-dhaka/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=bandarban-densszol-dhaka http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/04/bandarban-densszol-dhaka/#comments Sun, 04 Mar 2012 07:54:53 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1528 Continue reading ]]> Chwilę przed hotelowym checkoutem, stwierdzam, że siedzieć tu jeden dzień dłużej mi się nie chce, na wiochę gdzieś na nizinach też na razie nie mam ochoty, jadę do Dhaki. Ileż to razy wystrychnąłem na dudka partyzntów z Shanti Bahini oraz lokalnych rzezimieszków czających się za każdym drzewem i chcących mnie ograbić nawet nie liczę. Jestem hardkorem.

Ale Dhaka to dopiero wieczorem, a w dzień zostawiam plecak na recepcji i wbijam się na jakieś niedalekie wiochy, w jeden z nich dowiaduję się, że w Bandarbanie w muzeum jest dzisiaj jakiś densszoł. Całego niestety nie obejrzałem, bo się zmyłem na busa. Swoją drogą nocny przejazd do Dhaki był chyba bardziej emocjonujący niż cały pobyt w Hill Tracts, nie żeby górki były słabe tylko to co kierowca wyprawiał (i pozostali uczestnicy ruchu drogowego) to lepsze niż rolerkołster. Plus niektórzy pasażerowie. Nikomu już nie można ufać. Idę prać.

Pani Bowm Pani Tripura Pani Tripura Pani Marma Pani nie-wiem-jaka Przygotowania do występu Przygotowania do występu Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł Szoł ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/04/bandarban-densszol-dhaka/feed/ 0
Ruma, Kokhonchhari, Bandarban i okolice http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/03/ruma-kokhonchhari-bandarban-i-okolice/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=ruma-kokhonchhari-bandarban-i-okolice http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/03/ruma-kokhonchhari-bandarban-i-okolice/#comments Sat, 03 Mar 2012 07:40:44 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1484 Continue reading ]]> Wioska, gdzie następuje przesiadka z autobusu na łódkę i odwrotnie nazywa się Kokhonchhari. W drodze powrotnej mamy napęd na 2 kijki, do tego płyniemy z prądem więc trwa to godzinę krócej niż do Rumy. W Kokhonchhari opuszczam jeden autobus powrotny i siadam na godzinkę w knajpce ze skośnookimi próbując zdziałać jakieś fotki. Potem bazarek w Bandarbanie i wycieczka parę km za miasto odwiedzić wieś jednego pana co go spotkałem jadąc autobusem do Rumy.

A następnego dnia podobne okolice tyle, że miejsca przewodnikowe plus trochę łażenia po zadżunglonych górkach ze standardowym zgubieniem się. We wsi Haatibandha było parę fajnych prząśniczek z poprzebijanymi uszamii innymi dekoracjami, ale oczywiście fot znowu nie mam. Po południu wpadam do knajpki Johnah Restaurant gdzie poprzedniego dnia jadłem fantastyczną i megapikantną sałatkę z kurczaka oraz inną z pomidorów i z odrobiną shutki (suszonej ryby) a dzisiaj, po zajrzeniu co jedzą przy sąsiednim stoliku, zamawiam ślimaki (60 groszy) a na propozycję pana czy chcę spróbować jaszczurki (też 60 groszy) uprzejmie się zgadzam.

Kokhonchhari, pan z kurczakiem Kokhonchhari Kokhonchhari Kokhonchhari Kokhonchhari Kokhonchhari Kokhonchhari Bandarban, bazar Bandarban, bazar Bandarban, bazar Bandarban, bazar Bandarban, bazar Bandarban, bazar Bandarban, bazar Okolice Bandarbanu Prząniczka w Bethani Para 2 prząśniczki w Bethani Para Kościół w Saron Para Dziewczynka patrzy na ryż Domki w Saron Para Supersam w Faruk Para Faruk Para Dziewczynka z dekoracjami na twarzy a la Birma Dziewczynka z dekoracjami na twarzy a la Birma Mostek przy Haatibandha Haatibandha Haatibandha Haatibandha Dziecko Mięso Pan kroi mięso Pani patrzy Fasolka czy coś Dziecko patrzy Pani podrzuca ryż Pan idzie Współczesna prząśniczka Pan (w sensie liście betelu) Gdzię koło Bandarbanu Gdzie koło Bandarbanu Backend Bandarbanu ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/03/ruma-kokhonchhari-bandarban-i-okolice/feed/ 0
Ruma Bazar http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/02/ruma-bazar/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=ruma-bazar http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/02/ruma-bazar/#comments Fri, 02 Mar 2012 07:38:55 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1461 Continue reading ]]> Po dwóch godzinach jazdy autobusem do Rumy (pierwszy autobus o 8.30, po co ja się zerwałem o 5ej…) zatrzymujemy się gdzieś w jakiejś wiosce, która na Rumę mi nie wygląda. Ktoś mnie ciągnie po schodkach na dół, zakładam, że przerwa na żarcie jest, ale w końcu okazuje się, że schodzimy do rzeki bo dalej do Rumy trzeba płynąć łódką. Wracam się do busa po plecak i wskakujemy do długiej i wąskiej łódki napędzanej kijkiem, którym kierowca odpycha się od dna. Na silnik chyba jest trochę płytko, w zasadzie na całej długości rzekę można przejść na piechotę, a przez napęd jaki mamy wycieczka trwa dodatkowe 2,5 godziny. Już niedługo, gdzieś w połowie drogi buduje się most, na łódce gadają, że za 2 miesiące będzie gotowy. Z góry kapie nam na głowy rozrobiony cement czy czego tam używają.

Permity zanoszę na policję, kawałek (spory) za bazarem i do wojskowych, na bazarze. Na policji są bardzo zdziwieni, że nie mam przewodnika, każą mi pisać jakąś prośbę, żebym mógł łazić tutaj bez obstawy. Właściwie przepisać to samo co parę dni wcześniej napisał (lub też przepisał) jakiś Szwajcar.

Są tu 3 hotele, jeden Hilton, w miarę dobry i tani, drugi lepszy, ale drogi, i trzeci, jakiś rządowy, ale nie ma miejsc. W Hiltonie od razu przywalają się jacyć młodzi przewodnicy, drukują milion kopii permitu (za co oczywiście ja płacę), po jednym do każdego miejsca, po którym myślą, że będę z nimi się bujał, na koniec prowadzą do jakiejś mega drogiej restauracji (o czym się dowiaduję w momencie zapłaty, chociaż podejrzenia miałem już wcześniej) na dodatek bez pytania sami zjadając co nieco za co też myślą, że zapłacę. Z jednej strony się mylą, bo odmawiam i kasjer skreśla 2 dyszki z mojego rachunku, ale z drugiej strony to co zapłaciłem to i tak jest 2 razy więcej niż w niekanciarskiej knajpie, więc i tak jestem w plecy. Oj nieładnie, nieładnie, długo tu nie posiedzę. Budżetu tutaj muszę się trzymać, bo jedyny bankomat w Bandarbanie nie przyjął mojej karty a do Kerani Hatu nie chciało mi się jechać.

Widoczki ok, ale bez szaleństw. Zdażają się fajnie udekorowane tribalki, fot oczywiście nie mam.

Rzeka do Rumy Przystań w Kokhonchhari Domek po drodze Kierowca łódki Droga do Rumy Most w budowie Most w budowie W drodze do Rumy Łódka Przystań w Rumie Ruma Ruma Ruma Ruma Ruma Ruma Ruma Ruma Ruma ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/02/ruma-bazar/feed/ 0
Roangchhari i okolice http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/01/roangchhari-i-okolice/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=roangchhari-i-okolice http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/01/roangchhari-i-okolice/#comments Thu, 01 Mar 2012 12:31:26 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1425 Continue reading ]]> W Chittagongu spędzam prawie 24h tylko po to, żeby w 5 minut zdobyć permit. Dla potomnych – Chittagong Divisional Commisioner, Chatteswari Road, nic trzeba mieć poza paszportem, żadnych kser, zdjęć etc. Z permitem wizyta w policyjno-armijnej budce też już nie trwa pół godziny tylko 2 minuty.

20km i godzinę drogi od Bandarbanu jest Roangchhari, trafiam na „market day” (dla potomnych – ludzie mówią, że dzisiaj jest poniedziałek). Do tego jakiś klasztorek buddyjski, stupa (w samym Bandarbanie też trafiam na kolejne tego typu rzeczy, i kilka km od Bandarbanu, we wsi „Pańsią” – Ruma Zadi, ale jeszcze under construction). I jakieś wiochy w okolicy, Paglachhara, w której mi mówią po raz kolejny jak tu niebezpiecznie, oraz Suanlu gdzie nic ciekawego nie ma.

Najciekawsze z socjopoznawczego punktu widzenia są chyba knajpki dla lokalnych tribali, które w żaden sposób nie są oznaczone, w środku ciemno tak, że z zewnątrz nic nie widać, dopiero po wejściu do środka i przyzwyczajeniu wzroku można się zorientować, że to nie jakaś prywatna chałupa czy magazyn czy coś, ale właśnie restauracja. Taki były i w Roangchhari i w Bandarbanie (gdzie jedna pani zabrała mnie na mundi czyli taką trochę zupkę chińską z ryby).

Zestaw fot w stylu „pani idzie”.

DSC_36235 Stupka w Bandarbanie Bazar w Roangchhari Bazar w Roangchhari Bazar w Roangchhari Bazar w Roangchhari Roangchhari Buddisth Monastery Roangchhari Buddisth Monastery Roangchhari Buddisth Monastery Pani z cygarem Pani idzie Pani idzie Pani idzie Pani patrzy Dziecko Pani idzie po ryżu Paglacchara, 5 pań wraca z bazaru Paglachhara, kurnik czy coś Paglachhara Paglachhara Okolice Roangchhari, pani idzie Okoice Roangchhari Okolice Roangchhari Roangchhari Buddhist Monastery Pani w Roangchhari Roangchhari, pan na rikszy Roangchhari, ksiądz Rama Zadi under construction Rama Zadi Bhuddhah Coś obok Rama Zadi Coś obok Rama Zadi ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/03/01/roangchhari-i-okolice/feed/ 0
Bandarban, Balaghata http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/24/bandarban-balaghata/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=bandarban-balaghata http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/24/bandarban-balaghata/#comments Fri, 24 Feb 2012 06:50:07 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1404 Continue reading ]]> Droga do Bandarbanu długa i kręta, na granicy z Rangamati District pierwszy checkpost gdzie tylko spisują dane, ale jakieś 10km przed Bandarbanem zaczyna się problem. Jest tu kolejny checkpost, gdzie im się średnio podoba, że nie mam permitu. Policjanci coś gadają przez krótkofalówki i telefon, ludzie w autobusie się zaczynają niecierpliwić, ale w końcu prawie pół godziny później puszczają mnie dalej z nakazem zameldowania się na posterunku. W hotelu (Purbani, 250Tk) też atmosfera grozy, o każdym swoim ruchu, nawet w obrębie miasta, mam informować na recepcji. Wydostanie się gdzieś na wiochy wydaje się problematyczne.

Na policji chyba panu też się średnio podoba, że nie mam pozwolenia. A nawet bardzo się nie podoba – nie poczęstował herbatką. Ale może dlatego, że go z domu wyrwałem po godzinach pracy. Po dłuższej gadce w hindi w końcu pozwala mi zostać jedną noc, jutro mogę spróbować załatwić permit na miejscu, jak się nie uda to won do Chittagongu. No i żadnych wycieczek dopóki nie załatwię formalności. Nie wspominam, że jedną wycieczkę do Balaghatu już zdążyłem zaliczyć. Całkiem ładna buddyjska stupa a la Birma.

W sobotę biuro DC nieczynne, wymeldowuję się z hotelu, idę do DSB powiedzieć SP, że spadam i spadam do Chittagongu po permit. Jednak się nie udało na krzywy ryj. Po wyjechaniu z Hill Tracts czuję się jakbym wjechał do innego kraju. Ale na krótko, dłużej niż 1 noc nie zamierzam tu siedzieć.

Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Pani Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple Balaghata, Golden Temple ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/24/bandarban-balaghata/feed/ 0
Kaptai, Chitmorong http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/23/kaptai-chitmorong/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=kaptai-chitmorong http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/23/kaptai-chitmorong/#comments Thu, 23 Feb 2012 06:31:31 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1377 Continue reading ]]> Rano spóźniam się na łódkę, jadę do Kaptai autobusem. A ściślej do Baraichhari, a dopiero stamtąd rikszą do Kaptai. Przy bazarku jest prosty hotel Tristar (Tri Star? Three Stars?) za 100Tk. Oczywiście jak w każdym mieście w Hill Tracts natykam się w nim na jakiegoś wojskowego, gada w hindi, więc jak hotelarz coś do mnie mówi w bangla a ja nie rozumiem to wosjkowy mi tłumaczy w hindi. W miasteczku prawie nic nie ma, tylko zapora wodna czy jak to się nazywa no i jeziorko z łódkami, bambusami itp. Chociaż później patrząc na mapę się zorientowałem, że w głównej części nie byłem. Za to pomiędzy Baraichhari a Kaptai jest kilka „picnic spotów”, z których najciekawszy to Panorama Zoom Resort, jakieś 7km od miasta. Dla foreignersów wstęp 1$ (84Tk) lub 30Tk, wybieram opcję 30Tk. A tam rzeka z ładnymi widoczkami, ławeczki, domki na drzewach, dobre żarcie, i akurat trafiam na jakąś imprezę z muzyką live. Sporo ludzi, raczej nie tych najbiedniejszych, większość zapewne z Chittagongu, który jest stosunkowo blisko. Przemyka też jakaś parka białasów.

Parę km od miasta jest Chitmorong z czymś buddyjskim a we wsi mieszka prząśniczka i przędzie sobie jedwabne niteczki. Pewnie niejedna, ale ja trafiłem na jedną podczas pracy (nie licząc tych, które widziałem parę razy z okna autobusu).

Wieczorem wizyta policjanta w cywilu. Jak będę chciał zjeść to mam dać kasę hotelowemu a on mi przyniesie żarcie do pokoju. Na zewnątrz lepiej żebym nie jadł, bo niebezpiecznie, porwania, Shanti Bahini, Hill Tracts itp. Permita jak nie miałem tak nie mam.

Widoczek z trasy Rangamati - Kaptai Widoczek z trasy Rangamati - Kaptai Kaptai, bambusy na jeziorze Kaptai, bambusy na jeziorze Chitmorong, prząśniczka przędzie Chitmorong, prząśniczka przędzie Chitmorong, stary klasztor Chitmorong, nowy klasztor Chitmorong, nowy klasztor Chitmorong, stary klasztor Kaptai, rzeka Karnaphuli Kaptai, Panorama Zoom Resort Kaptai, Panorama Zoom Resort, rzeka Karnaphuli Kaptai, Panorama Zoom Resort, knajpa Kaptai, Panorama Zoom Resort, domek na drzewie Kaptai, Panorama Zoom Resort, wokalistka Kaptai, Panorama Zoom Resort, wokalistka Kaptai, Panorama Zoom Resort, dziewczynki na koncercie Kaptai, Panorama Zoom Resort, dziewczynki na koncercie Kaptai, Panorama Zoom Resort, chłopcy na koncercie Kaptai, Panorama Zoom Resort, chłopcy na koncercie Kaptai, Panorama Zoom Resort, basista Kaptai, rzeka Karnaphuli Nowa świecka tradycja focenia moich pokoi, hotel Tristar, Kaptai ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/23/kaptai-chitmorong/feed/ 0
Rangamati, Kaptai Lake http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/22/rangamati-kaptai-lake/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=rangamati-kaptai-lake http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/22/rangamati-kaptai-lake/#comments Wed, 22 Feb 2012 07:18:49 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1343 Continue reading ]]> Kilka fotek sztucznego bajora. Zostało utworzone jakieś 40 lat temu, mieszkający na jego dawnym terenie ludzie zostali przesiedleni, ale niektórzy zabrali ze sobą nazwę wsi, w której mieszkali nazywając tak samo nowe miejsce. A potem tam gdzie się tribowie osiedlili to zaczęli się też wprowadzać bengale z nizin i wszyscy się zaczęli tłuc między sobą.

Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Łódka Rangamati, Kaptai Lake, bezludna wyspa Rangamati, Kaptai Lake, przystań dla łodzi Rangamati, Kaptai Lake, przystań Rangamati, Kaptai Lake, coś tam Rangamati, Kaptai Lake, łódki płyną Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake, wracamy z rejsu łódeczką Rangamati, Kaptai Lake, jakaś inna przystań Rangamati, Kaptai Lake, ta sama inna przystań Rangamati, most zwodzony (raz się zwodził, ale skutecznie), okolice Bana Vihara Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Rangamati, Kaptai Lake Pani wraca z bazaru (dzisiaj był market day) Pan z dabą Państwo wracają z bazaru na swoją wysepkę Panowie kierują bambusami Mała przystań Pan niesie bambusy Pan niesie bambusy ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/22/rangamati-kaptai-lake/feed/ 0
Rangamati http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/21/rangamati/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=rangamati http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/21/rangamati/#comments Tue, 21 Feb 2012 06:54:33 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1304 Continue reading ]]> Rano mój ochroniarz przyznaje się, że jest agentem CIA (bengalskiego). Jego zadaniem jest łazić po miasteczku i obserwować. Inny jego ziomal spotyka mnie na dworcu autobusowym i pilnuje, żebym przypadkiem nie pojechał na dachu autobusu, na co miałem ochotę. W zatłoczonym gracie znajduje się jednak dla mnie miejsce, muszę się tylko przebić z 2 plecakami na sam koniec, ale daję radę.

Rangamati na początku mi się średnio spodobało, jeziora za bardzo nie widziałem, dopiero po dojechaniu do hotelu pokazały się bardzo przyjemne widoczki, poza tym kilka klasycznych bazarków, przystani dla łodzi i rozwrzeszczane bachory. Z informacji praktycznych – bo trochę się pozmieniało od czasów przewodnika z 2008 – pojawił się internet (jeden kawałek za drogą do Bana Vihara, drugi na przeciwko Cafe Link), zniknął za to dworzec autobusowy w pobliżu przystani (jest tylko kasa BRTC, przypuszczam, że dworca tu w ogóle nie było a przewodnik kłamie), jest tylko dużo riksz, a w dworzec jest koło hotelu Sufia, w zeszłym roku spalił się też Rajbari grzmotnięty piorunem. O permit nikt się mnie nie pyta, żaden policjant nie odwiedza w hotelu. Nawet mimo to, że na hotelowym formularzu zostawiam pustą rubrykę z numerem permitu. Adrenalina na 500%.

W Bana Vihara spotykam Ricky’ego Chakmę, który mieszka w bambusowym akademiku, jeszcze lepsze to niż Jelonki (chociaż dosyć drogie, Rocky za 2 pokoje płaci prawie 90pln miesięcznie), następnego dnia łazimy tu i ówdzie, jemy u niego obiad i kolację itp. Pokazuje mi film zmontowany przez jego wujka (co niekoniecznie musi oznaczać brata rodzica) na temat tutejszych walk pomiędzy tribalami i banglami. A na filmie poza starszymi wydarzeniami jest pokazana też demonstracja w Kagrachhari, która przerodziła się w ostrą zadymę a niedługo potem w lutym 2010 spalone wsie. Stąd ci wszyscy wojskowi, policja i permity. Spalono między innymi Langadu, do którego się wybierałem. „Tylko nie pokazuj tego wojskowym” – mówi, kiedy przegrywa mi film na pendrive’a.

Udziela się też w różnych organizacjach studenckich i nie tylko. W ramach jednej z nich kontrolował szkoły gdzieś na końcu świata, m.in. w jakiejś indyjskiej wsi, do której można się dostać tylko idąc dzień czy dwa przez dżunglę. Miejsca, których zwykły śmiertelnik ma małe szanse zobaczyć. Ja na pewno nie mam szans z dotrzeć tam z Bangladeszu, ale z Indii pewnie też nie jest łatwo, jeszcze do niedawca do Tripury wymagane były permity, teraz zdaje się, że już nie są, co nie znaczy, że wszędzie wpuszczą.

A poza tym trafiam na kolejny pogrzeb – w tym samym Bana Vihara żył jeszcze niedawno szacowny najważniejszy tutaj buddyjski mnich Venerable Sadhanananda Mohathero, ale 31 stycznia był zmarł. Jakieś 3 tygodnie po 93ich urodzinach. Ludzie gadają, że już się ponownie nie narodzi. Jego ciało jeszcze leży w samochodzie udekorowanym kwiatami na terenie klasztoru, a z całego świata nadciągają ludzie, żeby złożyć hołd i wpisać się do księgi kondolencyjnej. Niedaleko szykuje się duża impreza pożegnalna, ale z tego co się dowiedziałem może się odbyć pod koniec lutego albo i później. Ricky powtarza, że stracili wielkiego człowieka, daje mi książeczkę z jego cytatami, biografią itp. Jeszcze jeden pogrzeb zaliczę i będę miał wycieczkę pod hasłem „4 pogrzeby i wesele”.

Średnio przefiltrowane foty głównie z Rajbana Vihara:

Dziewczynka Tapmadl Fota zza krzaka Rajbana Vihara, Heaven Tower, Rangamati Rangamati, Rajbana Vihara Różne rzeczy ku czci pamięci zmarłego Venerable Sadhanananda Mohathero W samochodzie przez szybę można zobaczyć ciało Venerable Sadhanananda Mohathero Rzeźbka Venerable Sadhanananda Mohathero Pokój wizyt Venerable Sadhanananda Mohathero Centrum medytacji Pan po prawej nic nie jadł, dlatego jest taki kościsty Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara Rangamati, Rajbana Vihara W środku białej świątyni Rangamati, Rajbana Vihara, starsza świątynia Rangamati, Rajbana Vihara Rajbana Vihara, starsza świątynia Medytujący mnich Pani idzie Pani idzie Świeczki Ściana Na zdjęciu w prawym górnym generałowie z Birmy przyjechali w odwiedziny do Venerable Sadhanananda Mohathero Bodajże sypialnia Venerable Sadhanananda Mohathero Jedna z komnat Venerable Sadhanananda Mohathero Mnisi idą z wieńcem Rocky Chakma Koleżanka Rocky'ego, ale trochę nieśmiała, zaraz potem się schowała za drzewo Dziewczynki w koledżu Pani schodzi Kolacja u Rocky'ego Rocky w swoim pokoju ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/21/rangamati/feed/ 2
Mahalchhari http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/20/mahalchhari/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=mahalchhari http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/20/mahalchhari/#comments Mon, 20 Feb 2012 08:22:08 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1280 Continue reading ]]> W połowie drogi z Khagrachhari do Rangamati jest miasteczko Mahalchhari. Jeep, który mnie tam wiezie jest w stanie pomieścić 30 albo i więcej osób, kilka osób w środku, kilka na dachu, kilka przyczepionych z tyłu i kilka na masce. Ci ostatni trochę zasłaniają widok kierowcy, ale i tak nie jedziemy szybko, najszybciej przed wzniesieniami, przed którymi kierowca bierze rozpęd, żeby się udało wjechać.

W Mahalchhari jest miły bazarek. Po triumfalnym przemarszu pośród gapiącego się tłumu dosyć szybko doczepia się jakiś wojskowy, w cywilu i nie daje mi żadnej wizytówki, więc tak naprawdę nie wiem kto to, ale zna trochę angielskiego i jest dobrze ubrany, więc na pewno nie jest to zwykły tubylec. Trochę ciężko się od niego odczepić, przynajmniej oprowadza mnie po okolicy, czasem siadamy na herbatkę, za krótkiego neta w fotolabie nie muszę płacić, kasę wydaję tylko na tani obiadek i jeszcze tańszy hotel Happy Boarding (50Tk, 2pln, jedyny we wsi). Bambusowa klitka 5mkw, mój szerokokątny obiektyw nie ogarnia wszystkiego.

Idę jeść. Po powrocie odwiedzają mnie dziennikarze z lokalnej gazety. Patrzę podejrzliwie, wyciągam od nich wizytówki, wygląda ok, poza pytaniami skąd i po co są ciekawi czy mam permit, nie wiem na co im taka informacja. Pokazuję ksero paszportu, zmywają się. Może myśleli, że jakieś NGO przyjechało i byłby temat na artykuł. Idę się przejść. Po chwili łapie mnie jadący na motorze policjant w cywilu. Na początku bardziej stanowczy niż miły, kiedy chcę od niego jakiś papierek, że jest policjantem, ten wyciąga portfel, ale zaraz potem chowa mówiąc po bengalsku, że jak i tak nie rozumiem bengalskiego. Gadka szmatka o tym, że tu jest niebezpiecznie. W mieście ok, ale „land problem”. Tubylcy się strzelają między sobą. Lepiej żebym jutro stąd spadał. Znowu idę się przejść na chwilę. Po powrocie kolejny gość, tym razem manager hotelu. Opowiada jak to w 1997 zostało porwanych 3 cudzoziemców przez Shanti Bayan lub coś podobnie brzmiącego. Anglik, Szwajcar i chyba Szwed. A nie, Holender, Szwed tu nocował jedną noc w styczniu. Później się dowiaduję, że to nie turyści tylko jakieś inżyniery pracujące tutaj. Idę na herbatkę, pod restauracją natykam się na oficera, którego spotkałem na początku. Idziemy razem na przechadzkę, z której jednak nic nie wychodzi, bo po paru minutach natykamy się na kolejnego policjanta, który najpierw coś tam mówi, że powinienem mieć permit, a w końcu zaprasza na herbatkę na posterunek. Robi się ciemno, wracamy z oficerem do hotelu. Mimo, że natknąłem się na niego przypadkiem mam wrażenie, że został mi przydzielony jako osobisty ochroniarz. Armia i policja troszczą się o turystów żeby nie było żadnej wtopy jak ta z 1997, choć roboty dużo nie mają, bo w tym rejonie wielu turystów nie ma. A zwłaszcza w samym Mahalchhari. Tuż przy hotelu na bazarku kilku żołnierzy ma swojej stanowisko, poza tym po okolicy szwęda się sporo innych żołnierzy i policji. Do tego na czas mojego pobytu w samym hotelu czuwa jeden policjant. Czasem ktoś wpadnie na recepcję pogadać o białasie we wsi. Z początku trochę strasznie, ale z czasem się przyzwyczajam.

Następnego dnia z rana idziemy spacerkiem do jednego mostku, ale dalej już nie bo „problem”, a potem trochę w innym kierunku do wiochy Cenginala, za rzeką Cengi. Ktoś na podwozi motorem, mimo, że jedzie w drugą stronę. Potem ktoś inny wozi rikszą po okolicy. A potem nudy.

Mahalchhari Mahalchhari Mahalchhari, cegielnia Mahalchhari, jeep (akurat ten dosyc luzny) Mahalchhari, mój pokój Mahalchhari Mahalchhari, publiczność Mahalchhari, dzieci spieszą do szkoły Mahalchhari, pani z dzieckiem Mahalchhari, dziewczynka szła do szkoły tańca Mahalchhari i rzeka Cengi Mahalchhari i rzeka Cengi Cenginala (Singinala?) Cenginala (Singinala?) Mahalchhari Mahalchhari Mahalchhari Dzieciaki w Cenginali Mahalchhari ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/20/mahalchhari/feed/ 0
Dighinala, Merum, Gonjopara http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/19/dighinala-merum-gonjopara/?utm_source=rss&utm_medium=rss&utm_campaign=dighinala-merum-gonjopara http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/19/dighinala-merum-gonjopara/#comments Sun, 19 Feb 2012 08:12:26 +0000 gadjo http://gadjo4.karczmarczyk.pl/?p=1261 Continue reading ]]> Rano koło hotelu przejeżdżają dwa vany z samymi białasami burząc moje poczucie bycia gdzieś daleko.

Najbliższy autobus do Langadu jest za jakieś 1,5h, jadę do Dighinali, gdzie poza bazarkiem nic nie ma. Stamtąd próbuję się dostać do Langadu, ale po dojechaniu genetyczną krzyżówką jeepa z rikszą do wsi Merum i braku zdecydowanego potwierdzenia czy stamtąd złapię powrotny autobus do Khagrachhari jadę z powrotem przez Dighinalę do domu. Z Merum do Langadu transport jest dość rzadki (można ewentualnie się dostać prywatnym motorem za 300Tk), z Khagrachhari podobnie, co może oznaczać dosyć sporą dzicz.

W końcu jednak olewam Langadu, bo jutro pierwszy autobus jest po 10ej, trochę za późno, obawiam się o powrót. A dalekie wiochy jeszcze się trafią. Idę jeszcze raz przez bazar, po południu prawie pusty, do Gonjopary. Zanoszę kilka odbitek z wczoraj, dwóch kolesi zaprasza od razu do domu. A tam prawie stypa, w pokoiku leży dziadek i z trudem oddycha, przy nim siedzi parę osób, czasem ktoś zajrzy przez drzwi, a reszta domowników i przyjaciół (większość z plemienia Marma) sobie plotkuje przy fajkach i herbacie. Chcą żebym zrobił kilka zdjęć, czestują, a podczas gdy się z trudem próbujemy dogadać, dziadzio oddaje ostatnie tchnienie. Herbatka trwa nadal, jeszcze parę zdjęć i wychodzimy, chociaż nie wiem czy dlatego, że dziadzio zmarł czy po prostu nie wyraziłem dość wyraźnie chęci zostania jeszcze przez chwilę. Wracam do hotelu z jednym kolesiem ze stypy.

Bazarek w Dighinali Dighinala - kowal kowaluje Dighinala W drodze z Dighinali do Merum Gonjopara Gonjopara Gonjopara Gonjopara, rzeka Cengi Gonjopara, stypa Gonjopara, stypa Gonjopara, stypa Gonjopara, stypa Gonjopara, stypa Gonjopara, stypa Gonjopara, sesja na dworzu Gonjopara, sesja na dworzu ]]>
http://gadjo4.karczmarczyk.pl/2012/02/19/dighinala-merum-gonjopara/feed/ 1