Rajshahi / Dhaka

Z Asitem spotykam się o 11ej, idziemy najpierw na herbatkę do Lokhipuru, potem jedziemy na wiochę a na koniec do Gopalpuru na obiadek. Tam wpadają też jego znajomi, siedzimy parę godzin gadając o filmach, książkach i amerykańskich imperialistach. Akthar, jeden z ziomów, jedzie dzisiaj do Dhaki gdzie parę dni wcześniej jego brat zginął pod ciężarówką, pokazuje mi w telefonie zdjęcia ze szpitala. Gdyby nie powiedział to trudno byłoby się domyśleć, że tak niedawno spotkała go tragedia, cały czas uśmiechnięty, ciągle coś zagaduje po angielsku itp. Za obiad oczywiście nic nie płacę. Wieczorem wracamy z Asitem do hotelu (po drodze zachaczając o jego dom, w którym mieszka razem z 3 braćmi i ich rodzinami, Asit jako jedyny brat nie ma żony, wszyscy go naciskają, żeby sobie w końcu znalazł babę, ale on nie ma za bardzo na to ochoty) i oglądamy na laptoku irański film „Crimson Gold”. Na koniec w prezencie dostaję od niego długopis, którym wcześniej zapisał mi 2 swoje wiersze:

Raat ashsey / Night comes
Dhir payaey / With slow steps
Sara raat / Waking
Jgaey / All night long

Tarai tarai murto / Manifested by the stars
Nache gaan / The song is dancing
Shishirer antoisthlay / In the dew drops

Rano jadę pociągiem do Dhaki, pociąg odjeżdża o 7:30, podróż trwa równe 6h i kosztuje 165Tk. Przewodnikowego hotelu Asia już nie ma, zatrzymuję się w hotelu Cairo przy Motihjeel Rd (400Tk z kiblem i tv). Wieczorem wpadają Mehedi i Badol, których spotkałem 2 lata temu w Cox’s Bazar, jedziemy razem przywitać się z resztą chłopaków, Dipu, Asifem, Zitu (którego mam na fejsie, ale za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć skąd tam się wziął) i 2 nowymi. Rikszarz chce 30Tk, dla zabawy i poćwiczenia bengalskiego targuję się z nim proponując 20Tk, zgadza się, ale tylko pod warunkiem, że coś zaśpiewam. Wspólnie wykrzykujemy Bole Chudiyan, ale rikszarzowi się nie do końca podoba, nie wiem czy wykonanie czy repertuar, i żąda 25Tk.
Stoimy sobie gdzieś w bramie gadając, w końcu robię się głodny i idę z Badolem najpierw do knajpy, a potem kawałek dalej do jego malutkiego domu, jedyny pokój ma tak na oko 9-10mkw, może nawet mniej, ale przynajmniej jest własny. Kilka szafek, coś do siedzenia, monitor (komputer jest w naprawie) i telewizor. I malutka kuchnia. Badol, gawędziarz i swego czasu straszny flirciarz jako jedyny z ekipy posiada współmałżonkę, lat 21. Pobrali się niecały rok temu. Chłopaki mieli deal, że noc poślubną pierwszego kto się ożeni spędzą w swoim gronie grając w karty, ale nic z tego nie wyszło. Współmałżonka codziennie wstaje o 5ej rano, przygotowuje jedzenie na cały dzień, a kiedy Badol jest w pracy siedzi w domu i ogląda seriale w tv. Bardzo sympatyczna i ładna lasencja.
Obok jego domu pod blokiem akurat trwa jakieś wesele, pykam trochę zdjęć, dostaję do ojca panny młodej klasycznego weselnego słodycza, wszyscy czekają na przyjazd pana młodego, ten w końcu przybywa ze świątyni (okolica jest zamieszkana przez społeczność hindu), robię kilka kolejnych fot, wracamy do chłopaków. Jeszcze chwila gadki, umawiamy się na następny dzień, wracam do hotelu.
W Rajshahi było strasznie zimno, na szczęście w hotelu miałem gruby koc. W Dhace o wiele lepiej, nawet późnym wieczorem da radę chodzić bez bluzy.

Tagged , , , ,

4 Responses to Rajshahi / Dhaka

  1. Śfagier says:

    Czesc,
    Mam bilet do Delhi 15.06 a zaraz potem do Leh, zamierzamy spędzić w ladakhu miesiąc. Czy wiesz co będziesz wtedy robił? Pozdro!

  2. gadjo says:

    Niewykluczone, ze bede w okolicach, ale to tak na 50% (tzn bede albo nie bede)

  3. Babcia says:

    Karczmarczyk, nie pierdol, że w czerwcu zamierzasz jeszcze nadal być w Azji! I hate you :)

  4. gadjo says:

    Nie pierwsza i nie ostatnia, która mnie “hate you” :P Poza tym nie w Azji tylko w Indiach (no chyba, że jednak utknę w Azji), i po trzecie nie przeklinać mi tu, mamusia czyta ;)